Depot - testujemy nowości

Nowości od włoskiego producenta nie mogły trafić do naszej oferty w lepszym momencie

Ten wpis będzie trochę bardziej osobisty, nie wiem czy jestem wyjątkowy w moich ostatnich problemach z włosami i brodą. Żeby wam nakreślić sytuację mam całkiem sporo włosów, nie są natomiast wybitnie grube i zdecydowanie są proste jak linijka. Nie narzekam, nikt z mężczyzn w mojej rodzinie nie dostał takiej puli genów i większość wujków w moim wieku czoło zaczynała na wysokości uszu. Jak wcześniej wspomniałem włosy są proste, dość mocno się puszą przy suszeniu suszarką i do ostatnich miesięcy nie miałem żadnego problemu z łupieżem czy łuszczeniem skóry głowy. Moja broda nie jest wybitnie bujna, ale nie narzekam - mam jeszcze włosy. Jest stosunkowo szorstka, ale nigdy się przesadnie nie kruszyła a skóra być może dzięki systematycznemu korzystaniu z kremu Bullfroga czy Pana Drwala była solidnie nawilżona. Tych kilku produktów marki DEPOT nie szukałem, ale ze względu na to gdzie i jak pracuję dostałem je do moich rąk z hasłem "poużywaj, sprawdź, napiszesz później o tym parę słów". I jak usłyszałem tak zrobiłem - Depota bardzo lubię i systematycznie korzystałem do tej pory z szamponów, toniku 607 do ciała i wymieniałem się z resztą ekipy menspace.pl pomadami - 301, 312 i tonikiem 305. Produkty o których można napisać dużo dobrego. Nic więc nie stało na przeszkodzie, żeby zamiast moich dotychczasowych odżywek, wcierek czy sprawdzić serum do skóry głowy czy peeling do brody.

Nowości Depot - które są najlepsze?

W moje ręce trafiły 4 produkty - Depot 212 serum przeciw wypadaniu włosów, Depot 213 odżywka bez spłukiwania, Depot 317 pianka do stylizacji włosów kręconych i Depot 509 peeling do brody. Przyznaję, że z tej grupy najbardziej sceptycznie byłem nastawiony do pianki 317 - włosy mam proste jak wykałaczki i nigdy nawet nie myślałem o próbach ich kręcenia. O tym później! Z tego grona najbardziej intrygowało mnie serum do skalpu na wypadające włosy. W ubiegłym roku po raz ostatni ściąłem się na popularnego w okresie letnim "buzzcuta" i usłyszałem od żony w domu, że nie wygląda to najlepiej. Fryzura podkreślała moją okrągłą twarz i uwydatniała kilka dodatkowych kilogramów, które zgarnąłem przy okazji pracy przy biurku i godzin przed komputerem. Zapadła decyzja o zapuszczaniu i idzie mi całkiem nieźle, celuję w długiego luźnego slickbacka czesanego palcami. Luźny styl, odrobina toniku żeby podnieść włosy u nasady - nic prostszego. Problem jest taki, że teraz przy dłuższych włosach widzę, że wypadają częsciej i ciężko mi określić czy to wina długości i są widoczne na panelach czy w dłoniach czy są osłabione. Oczywiście zacząłem od korekty mojej diety i dołączeniu do suplementacji biotyny. Serum od Depot 212 dostałem przedpremierowo kilka tygodni temu więc obecnie mija mniej więcej miesiąc od kiedy zacząłem stosować ten produkt - wiedziałem, że nic mi nie zaszkodzi w związku z formulacją kosmetyku, kofeina, ekstrakt z drożdży, pestek dyni i pantenol. Kofeina w kosmetykach to coś co zawsze przyciąga mój wzrok - korzystałem już kiedyś z kremu pod oczy tego samego producenta, właśnie z kofeiną i ciężko mi było uwierzyć jak jest skuteczny. Polecam go zwłaszcza na wyjątkowo męczące zimowe miesiące. 

Samo serum jest łatwe w aplikacji i wygodne w stosowaniu, na czystą skórę głowy wystarczy kilka psiknięć i delikatny masaż. Zabierało mi to dosłownie dodatkowo maksymalnie 2-3 minuty a efekt po miesiącu jest całkiem zadowalający i przede wszystkim widoczny. Przeczesując włosy w pracy nie zostaje mi w dłoni kilka czy kilkanaście włosów i mam wrażenie, że są też trochę mocniejsze i bardziej podatne na stylizację. Produkt raczej nie jest stworzony z myślą o łysieniu androgenowym, ale być może jeśli ktoś z was chce włosy wzmocnić z obawy przed rozpoczęciem tego trudnego dla każdego faceta procesu to 212 nie zaszkodzi. Z grona tych produktów, które miałem na testach serum zdecydowanie jest moim faworytem. A co z resztą? O tym poniżej.

Czy Depot 213 i 317 skręcą proste włosy?

Zacznę od krótkiego przedstawienia tych dwóch produktów. Depot 213, czyli odżywka do włosów w sprayu bez spłukiwania - prosty produkt i łatwiejszy w stosowaniu niż znany Depot 202, który dla mnie był zawsze odrobinę zbyt tłusty. Nowość włoskiego producenta jest lżejsza dla włosów i łatwiejsza w aplikacji - atomizer jest świetnym rozwiązaniem a zmiana konsystencji jego idealnym i naturalnym uzupełnieniem. Odżywki do włosów lubię i stosuję często, to dla moich prostych i puszących włosów kapitalne rozwiązanie przy częstym stosowaniu toniku czy soli morskiej. Przeczytałem opis producenta i uznałem, że na papierze taka odżywka w formie mgiełki brzmi idealnie: nawilży i odżywi włosy, ułatwi ich rozczesywanie, a do tego nie trzeba jej spłukiwać (wygoda!). Wyobrażam sobie poranek po prysznicu: psikam spray No.213 na wilgotne włosy, przeczesuję palcami i gotowe – włosy miękkie, gładkie, łatwe do ułożenia. Producent wspomina, że ten spray jest odpowiedni także do włosów falowanych i kręconych, bo zawiera składniki aktywne które zmiękczają i rozplątują włosy, dodając im połysku Tego nie potwierdzę, ale wierzę na słowo - Depot to kapitalna marka, która jeszcze mnie nie zawiodła. Skład 213 również robi wrażenie: ekstrakt z ryżu, olej arganowy, pantenol – same dobroci dla nawilżenia i potencjalnej sprężystości loków. Najfajniejsze jest to, że taka odżywka działa trochę jak niewidzialna tarcza przed puszeniem – chroni włosy przed wilgocią powietrza, a jednocześnie nie obciąża ich i nie przetłuszcza. 

Depot 317 - kosmetyk do włosów podatnych na skręt lub kręconych - ja nie jestem w żadnej z tych grup dlatego byłem ciekawy czy nawet w ramach testów będę w stanie cokolwiek z tego produktu wyciągnąć. Skład i zawartość składników aktywnych jest bardzo podobny do 213, ale to dobra informacja. Dotąd nie stosowałem pianek do stylizacji, wolę klasyczne toniki i kremy, łatwiej mi się z nimi pracuje a przy piankach miałem często pecha i kończyło się klasycznym "kaskiem" - tu wychodził raczej mój brak wprawy czy doświadczenia. Wracam tu jednak do nazwy produktu, bo mimo że wcześniej użyłem określenia pianka to produkt w dłoniach ma zgoła inną konsystencję i producent słusznie nazwał go musem. Opis Detpo 317 jest jasny, średni chwyt - do kręcenia włosów to dobrze dopasowana trwałość, loki mają przecież wyglądać naturalnie! Włosi wspominają też o efekcie "crunch" co w mojej ocenie ma określać "chrupkość" czyli przekładając to "na nasze" ich sprężystość, bez efektu ciężkości

Oczywistym jest, że pierwszego wieczoru odpaliłem na moich włosach zarówno 213 jak i 317 - efekt niestety nie był wybitny. Ponawiam natomiast informację, mam całkowicie proste włosy. Przyznaję natomiast, że zszokowało mnie to że z pomocą suszarki i dyfuzora pojawiły się na mojej głowie loki. Swoją drogą nie wyglądam w nich dobrze - musisz uwierzyć na słowo. Nie umieszczę tu zdjęcia - wiem, że byłby to hit internetu. Sam efekt natomiast utwierdza mnie w przekonaniu, że jeżeli Twoje włosy nawet delikatnie się kręcą, albo są podatne do uzyskania skrętu - pianka wydobędzie z nich bardzo dobry i naturalny efekt. Delikatna konsystencja, dobry skład i łatwa aplikacja - prosty temat. Depot 213 polecam generalnie każdemu, kto ma problem z tłustością odżywek bez spłukiwania. Natomiast fanom loków pozostawiam Depot 317 - pamiętaj tylko, że całkowicie prostych włosów na dłuższą metę nie zakręcisz. Włosy muszą mieć najmniejszą podatność na skręt.

Czy każda broda się łuszczy i czy trzeba stosować peeling

Miesiąc temu powiedziałbym, że nie. Dzisiaj po kilkunastu zabiegach peelingujących z Depot 509 jestem zgoła odmiennego zdania. Nie spodziewałem się, że mogę tak oczyścić skórę pod zarostem - zwłaszcza, że o twarz starałem się do tej pory dbać i korzystałem z dobrych i jakościowych produktów do mycia i pielęgnacji twarzy. Miałem też już wcześniej mniej i bardziej drobne peelingi mechaniczne, ale przyznaję że nie lubiłem tego robić pod brodą - zniechęcał mnie proces wypłukiwania peelingu z zarostu. Chciałem natomiast być fair wobec moich darczyńców więc tubkę z 509 otworzyłem mimo mojego początkowego nastawienia. Teraz, miesiąc później, widzę że dość mylnie sądziłem że jest mi to produkt niepotrzebny, zbędny wręcz. Mimo, że jako czynnik "peelingujący" zastosowano łupiny z migdałów i orzechów włoskich to dodatek masła murumuru i pantenolu kompensuje tą "agresywność" i skóra po peelingu jest wyjątkowo miękka i przyjemna w dotyku. Połączona z kremem nawilżającym, w moim wypadku agnostico Bullfroga, jest zauważalnie gładsza i miękka. To samo dotyczy zarostu. Fanom włoskiej marki polecam skorzystać z kremu 803 lub olejku do brody z serii "505". Rozwiązanie z tubką jest też zdecydowanie wygodniejsze niż w przypadku produktów konkurencyjnych - Proraso czy Bluebeards. Łatwiej dozuje się ilość produktu, ale z kolei jak przesadziłem z ilością to nie było odwrotu - do tubki produkt już nie trafi. Kończył na szyi i reszcie twarzy. 

W dużym skrócie? Nawet jak wydaje Ci się, że nie potrzebujesz peelingu do brody bo o siebie dbasz i generalnie masz w szafce sporo kosmetyków to jesteś w ogromnym błędzie. Potrzebuejsz - zaufaj mi.

Sprawdzone klasyki Depot w mojej łazience

Wcześniej już wspominałem, że nowości marki to nie są pierwsze produkty Depota na mojej półce. Z szamponów korzystałem w najszerszej części - jeden z moich pierwszych zakupów to był szampon Depot 103, mocno nawilżający do włosów, który od czasu do czasu stosowałem też do brody, zwłaszcza podczas urlopu. Kupiłem go już dwa lata temu i systematycznie do niego wracam. Przede wszystkim dlatego, że okazał się strzałem w dziesiątkę dla moich prostych i odrobinę suchych włosów. Delikatnie myje, a jednocześnie nie wysusza skóry głowy ani włosów. Zamiast agresywnych detergentów ma łagodne substancje myjące (bez SLS), wzbogacone o składniki pielęgnujące włosy już na etapie mycia. W składzie 103 jest m.in. aloes, prowitamina B5, proteiny jedwabiu i pszenicy, olej makadamia – istny koktajl nawilżająco-regenerujący. Wiem, że to brzmi jak prosta reklama i fragment etykiety, ale włosi są naprawdę skuteczni w wybieraniu składników aktywnych do swoich produktów. Jeżeli obawiasz się, lub często widzisz na swojej głowie, efekt „siana” na głowie po myciu to 103 jest dla Ciebie. Bardzo ważne, szampon jest mega wydajny (butelka 250 ml starczyła mi na długo - około dwa miesiące codziennego mycia), bo odrobina wystarcza żeby porządnie umyć krótsze męskie włosy. Teraz planuję dalej go używać, ale ze względu na długość włosów - ponad 10 cm, spodziewam się, że starczy na krócej. Myślę, że połączony z serum 212 sprawi, że głowa i włosy będą widocznie zadbane i odżywione.

Do brody i dopasowania się do peelingu polecam piankę Depot 508 - korzystałem wcześniej zarówno z szamponu 501 jak i z pianki i moim zdaniem do peeelingu lepiej będzie dopasować delikatniejszą piankę niż szampon. 508 kupiłem z czystej ciekawości, bo wcześniej używałem po prostu szamponu do brody w płynie. Pianka brzmiała interesująco – i nie zawiodłem się. Po pierwsze, używanie jej to czysta przyjemność. Wyciskam 2-3 pompki puszystej piany na dłoń, wcieram w zwilżoną brodę i już czuję, jak miękka piana dociera wszędzie – od włosków po skórę. Nie muszę szorować ani długo spieniać jak przy zwykłym szamponie. Chwila masażu i broda jest cała pokryta pianą, która dokładnie ją oczyszcza. Potem spłukuję wodą i gotowe – broda czyściutka, skóra odświeżona. Co wyróżnia tę piankę? Formuła jest wzbogacona olejem makadamia i olejkiem cytrynowym, dzięki czemu oczyszcza dogłębnie, a skóra i zarost po myciu są wyjątkowo świeże. Zero uczucia ściągnięcia czy podrażnienia, wręcz przeciwnie – czuć lekkie nawilżenie (pewnie to zasługa aloesu i masła mango w składzie. Zapach jest subtelny – ja osobiście wyczuwałem delikatną nutę cytrusową, ale tutaj nie lubię dawać takich mocnych deklaracji - niestety po 2021 roku mój węch jest odrobinę zniekształcony i niektóre nuty zapachowe czuję mocniej niż inne. Ostatnia rzecz dotycząca pianki - przy wosku do wąsów może mieć problemy z domyciem zarostu. Balsamy i olejki spłukuje z dużą łatwością, ale te typowo stylizacyjne woski zawsze sprawiały mi problemy i na tych kilka razy kiedy stylizowałem wąsa używałem po prostu zwykłego szamponu do włosów.

Czy warto kupić produkty Depot

Muszę przyznać, że dawno nie byłem tak pozytywnie nastawiony do nowych kosmetyków - no, może poza tym peelingiem, ale tutaj też moja opinia uległa mocnej zmianie. Depot od zawsze natomiast imponuje podejściem: ich produkty nie obiecują cudów, ale w inteligentny sposób celują w konkretne problemy nas, facetów. Czy to pielęgnacja włosów (wypadanie, suchość, puszenie, brak definicji skrętu), czy pielęgnacja brody (sucha skóra, zanieczyszczenia, szorstkość zarostu) – na każdy z tych kłopotów mają przemyślane rozwiązanie. Jako posiadacz problematycznych włosów i krótkiej odrobinę niesfornej brody czuję, że ktoś wreszcie odrobił pracę domową i stworzył produkty skrojone pode mnie czy innego faceta, który szuka skuteczności i efektywności.

Oczywiście, życie zweryfikuje na ile te kosmetyki spełnią obietnice i każdy z nas facetów własnym okiem później ocenia co u niego działa a co nie, ale już teraz, po zapoznaniu się z ich działaniem i składnikami, mam wrażenie, że zwłaszcza odżywka 212 trafi do mojej stałej rotacji. Każdy, kto boryka się z prostymi, suchymi i ciężkimi do stylizacji włosami może wyciągnąć z tego tekstu coś dla siebie. To samo dotyczy brody. Ja osobiście jestem pełen dobrej myśli i zadowolony z tej małej metamorfozy jaką przeszedłem w ostatnim miesiącu. Podsumowując - fajnie jest, mimo kilku lat pracy w branży kosmetyków męskich odkryć produkty, które rozwiązują realne problemy, a nie tylko ładnie wyglądają na półce. Depot już zdobył moje zaufanie szamponem i pianką, więc w kwestii nowości też spodziewam się samych pozytywów. 

Poniżej zebrałem jeszcze opis produktów i ich metody stosowania. Dziękuję, że przeczytałeś o moich wrażeniach ze stosowania produktów Depot - mam nadzieję, że trafią też w Twoje gusta.

Depot No. 212 Invigorating Scalp Serum

Depot No.212 to serum do skóry głowy o działaniu wzmacniającym. Jego zadaniem jest pobudzić cebulki włosów, zapobiegać wypadaniu i przerzedzaniu się włosów oraz poprawić kondycję skóry głowy. To produkt z linii Hair Treatments (200), stworzony z myślą o mężczyznach borykających się z osłabionymi, wypadającymi włosami lub chcących zapobiec temu problemowi.

Dlaczego warto stosować?

Serum No.212 zawiera aktywnie działające składniki przeciw wypadaniu włosów (tzw. anti-hair loss). Według producenta jego klinicznie przetestowana formuła hamuje nadmierne wypadanie i sprawia, że włosy stają się grubsze oraz silniejsze. Co to oznacza dla Ciebie? Regularne stosowanie serum:

  • Wzmacnia włosy u nasady – cebulki otrzymują zastrzyk składników odżywczych, które poprawiają ich zakotwiczenie w skórze.
  • Stymuluje wzrost nowych włosów – zdrowa, dobrze ukrwiona skóra głowy sprzyja wyrastaniu nowych, mocnych włosów.
  • Poprawia ogólną kondycję skalpu – serum pomaga utrzymać równowagę skóry głowy, nawilża ją i zapobiega podrażnieniom, co jest ważne przy codziennej pielęgnacji włosów u mężczyzn.

Warto pamiętać, że żaden produkt nie zatrzyma całkowicie naturalnego procesu wypadania włosów z dnia na dzień – to nie magiczna pigułka. Jednak regularne stosowanie (np. codziennie lub co drugi dzień) serum 212 może znacząco zmniejszyć utratę włosów i poprawić ich wygląd w dłuższej perspektywie. Wielu mężczyzn zauważa, że po kuracji takimi preparatami włosy stają się bardziej gęste z wyglądu i mniej ich zostaje na grzebieniu.

Jak stosować serum No.212?
Stosowanie jest proste i zajmuje dosłownie chwilę:

  • Przygotuj skórę głowy: Najlepiej aplikować serum po umyciu włosów, gdy skóra jest czysta, a pory otwarte.
  • Umyj włosy łagodnym szamponem (np. Depot No.103 Hydrating Shampoo, o którym piszemy niżej), osusz ręcznikiem, aby skóra była lekko wilgotna.
  • Aplikacja: Nanieś kilka kropli serum bezpośrednio na skórę głowy. Serum Depot 212 ma zapewne wygodny aplikator, który pozwala dozować produkt na przedziałki między włosami. Możesz podzielić włosy na sekcje i każdą sekcję skropić 2–3 kroplami.
  • Masaż: Delikatnie wmasuj serum opuszkami palców w skórę głowy. Wykonuj okrężne ruchy, dociskając lekko, ale nie drapiąc. Taki masaż nie tylko pomoże wniknąć składnikom serum, ale też pobudzi krążenie krwi w skórze (co dodatkowo wspiera cebulki). To chwila relaksu, którą warto sobie zafundować – coś jak mini-masaż w salonie barberskim.
  • Nie spłukuj: Serum zostawiamy na skórze – nie spłukujemy! Ono ma działać przez kolejne godziny. Możesz od razu przystąpić do suszenia włosów lub stylizacji, jak zwykle. Serum Depot 212 jest lekkie i nie przetłuszcza włosów, więc nie musisz się martwić, że fryzura będzie wyglądać na nieświeżą.
  • Stosuj serum regularnie. Dla najlepszych efektów producent zaleca pełną kurację – np. codziennie przez 1–2 miesiące. Pamiętaj, że pielęgnacja włosów przynosi efekty przy konsekwencji. Zrób z aplikacji serum swój codzienny rytuał (np. wieczorem po prysznicu) – Twoje włosy odwdzięczą się lepszą kondycją.

Depot No. 213 Hair Definer Leave-In Spray

Depot No.213 to odżywka do włosów w formie sprayu, której nie trzeba spłukiwać. Jej główne zadanie to nawilżyć, zmiękczyć i ułatwić stylizację włosów. Szczególnie polecana jest do włosów suchych, matowych, trudnych w ujarzmieniu, a także falowanych i kręconych, którym brakuje definicji. Znajduje się w linii Hair Treatments (200), co sugeruje, że łączy cechy odżywki i lekkiego produktu do stylizacji (przygotowuje włosy do dalszych zabiegów).

Dlaczego warto stosować? Jeśli zależy Ci na zdrowo wyglądających, miękkich włosach bez obciążenia, ten spray może być strzałem w dziesiątkę. Oto powody, dla których warto go wypróbować:

  • Ekspresowe nawilżenie: Formuła bogata w składniki takie jak ekstrakt z ryżu, olej arganowy i pantenol intensywnie nawilża włosy. Suche kosmyki odzyskują miękkość i blask już chwilę po aplikacji.
  • Bez obciążania: Odżywka jest lekka jak mgiełka, dzięki czemu nie przetłuści ani nie przyklapie włosów. Możesz stosować ją nawet na cienkie włosy – zachowają swoją objętość, a zyskają gładkość.
  • Lepsza stylizacja: Spray ułatwia rozczesywanie i układanie włosów. Koniec z ciągnięciem kołtunów po myciu! Włosy stają się bardziej podatne na układanie, mniej się puszą. To idealna baza przed nałożeniem innych produktów stylizacyjnych (np. pomady czy musu).
  • Podkreślenie fal i loków: Dzięki wspomnianym składnikom (ryż, argan, pantenol) spray wydobywa skręt włosów falowanych i kręconych. Loki stają się bardziej sprężyste, ale zachowują naturalną lekkość. Odżywka pomaga też zapobiegać puszeniu – czyli dyscyplinuje te niesforne kosmyki, które w wilgotny dzień zaczynają żyć własnym życiem.
  • Ochrona włosów: Choć producent głównie mówi o nawilżaniu i definiowaniu, warto wspomnieć, że takie odżywki bez spłukiwania tworzą delikatną warstwę ochronną na włosach. Chroni ona przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi (wiatr, słońce, suche powietrze z kaloryferów) oraz przed gorącem suszarki. To dodatkowy plus – Twoje włosy będą mniej narażone na uszkodzenia.

Jak stosować spray No.213?

To bardzo proste i wygodne:

  • Po umyciu włosów: Osusz włosy ręcznikiem, tak aby były wilgotne, ale nie ociekające. Wstrząśnij butelką i spryskaj włosy odżywką z odległości ok. 20 cm. Możesz rozdzielić włosy na sekcje, jeśli są gęste, aby dotrzeć równomiernie wszędzie. Nie żałuj produktu – 2–4 psiknięcia na całą głowę (w zależności od długości włosów) zazwyczaj wystarczą.
  • Rozprowadź i nie spłukuj: Dłońmi lub grzebieniem z szerokimi zębami rozprowadź mgiełkę po całej długości włosów, od nasady po końce. Odżywka pozostaje na włosach, więc absolutnie jej nie spłukuj. Właśnie to bezspłukiwanie sprawia, że składniki mogą dłużej działać i chronić włosy.
  • Stylizuj jak zwykle: Teraz możesz przejść do suszenia suszarką lub stylizacji wedle uznania. Spray No.213 świetnie przygotowuje grunt: włosy są zdyscyplinowane, mniej się puszą podczas suszenia, łatwiej poddają się modelowaniu. Jeśli masz loki, możesz teraz dołożyć stylizator (np. mus Depot No.317, o którym za chwilę) lub użyć samego sprayu – w przypadku fal często to wystarcza, by nadać im ładny kształt (wystarczy pougniatać włosy dłońmi).

Możesz też używać tej odżywki na sucho, np. do odświeżenia fryzury drugiego dnia. Wystarczy delikatnie zrosić włosy, żeby przywrócić im miękkość i zapach, oraz ujarzmić odstające pasma. To taki męski odpowiednik „spray’u day after” znanego wśród osób z kręconymi włosami.

Depot No. 317 Curl Amplifier Mousse

Depot No.317 to mus do stylizacji włosów, zaprojektowany z myślą o falach i lokach. Jego formuła zapewnia średni stopień utrwalenia i tzw. crunch-effect, czyli efekt sprężystych, zdefiniowanych loków o lekko wyczuwalnej strukturze (takiej delikatnej „chrupkości”). Mus należy do linii Hair Styling (300) – to nowość w gamie produktów do stylizacji Depot, skierowana do osób z włosami podatnymi na kręcenie się.

Dlaczego warto stosować?
Jeżeli masz kręcone lub falowane włosy, wiesz jak wymagająca bywa ich pielęgnacja i stylizacja. Ten mus został stworzony, by Ci to ułatwić:

  • Definicja skrętu: Depot 317 podkreśla naturalny skręt włosów, wydobywając loki i fale. Dzięki niemu nawet lekko kręcone włosy zyskują bardziej zdefiniowany kształt – loki są wyraźniejsze, a fale zarysowane. To jak boost dla Twoich naturalnych loków.

  • Poskramia puszenie: Jeśli walczysz z puszeniem (czyli aureolą drobnych włosków dookoła głowy, zwłaszcza przy wilgoci), ten mus przychodzi z pomocą. Utrzymuje nawilżenie we włosach, eliminując efekt frizz. Dzięki temu loki pozostają gładkie i błyszczące, bez suchego puchu.

  • Średnie utrwalenie bez sztywności: Po użyciu pianki włosy zachowują naturalną sprężystość. Średni hold oznacza, że fryzura będzie trzymać kształt przez wiele godzin, ale jednocześnie włosy nie będą sklejone czy twarde jak drut. Można je dotykać, przeczesywać palcami – nadal będą elastyczne. To ważne, bo wielu mężczyzn unika pianek bojąc się „kasku” na głowie – tutaj tego nie ma.

  • Objętość i tekstura: Mus ma właściwości body-building, czyli dodaje włosom objętości u nasady i pogrubia wizualnie pojedyncze pasma. Fryzura wygląda na pełniejszą. Dodatkowo, crunch-effect daje lekką teksturę – włosy wyglądają na gęstsze i bardziej „męskie” w stylu (nie są ulizane, lecz mają charakter).

  • Ochrona i pielęgnacja: Podobnie jak spray No.213, mus zawiera ekstrakt z ryżu, olej arganowy i pantenol, więc podczas stylizacji pielęgnuje włosy. To spora zaleta – nie każdy stylizator dba o kondycję włosów. Tutaj masz dwa w jednym: stylizacja + odżywienie.

Jak stosować mus No.317?
Aby uzyskać najlepszy efekt na swoich lokach:

  • Aplikuj na mokre lub wilgotne włosy: Po umyciu włosów (i nałożeniu ewentualnie odżywki bez spłukiwania No.213), odsącz nadmiar wody. Włosy powinny być wilgotne. Wstrząśnij pojemnikiem i wyciśnij odpowiednią ilość pianki na dłoń – zacznij od porcji wielkości mandarynki dla włosów średniej długości; zawsze możesz dołożyć więcej.

  • Nakładaj od nasady po końce: Rozprowadź mus równomiernie w dłoniach i wgnieć we włosy. Najpierw możesz rozprowadzić go przeczesując włosy palcami lub grzebieniem, a potem użyć techniki ugniatania loków – chwytaj pasma i dociskaj je w górę w kierunku skóry głowy. To pomaga zdefiniować skręt. Upewnij się, że mus dotarł od nasady aż po końce włosów.

  • Wysusz włosy dyfuzorem lub pozostaw do wyschnięcia: Dla maksymalnego efektu skrętu użyj suszarki z dyfuzorem. Susz na średnim cieple, wkładając pasma włosów w dyfuzor i unosząc je ku skórze (to utrwali skręt i doda objętości u nasady). Jeśli wolisz, możesz też zostawić włosy do naturalnego wyschnięcia – mus zadziała i tak, tylko zajmie to więcej czasu. Unikaj jednak w tym czasie dotykania włosów, by nie zepsuć formujących się loków.

  • Dla mocniejszego efektu „crunch”: Producent sugeruje, że aby wzmocnić efekt crunch, można nałożyć ponownie odrobinę musu na suche już włosy i dosuszyć dyfuzorem. To opcja dla tych, którzy chcą naprawdę maksymalnej definicji i utrwalenia – np. przed imprezą czy długim dniem poza domem. Warto jednak uważać, by nie przesadzić z ilością, bo zbyt dużo produktu zawsze może dać sztywność.

Mus No.317 nadaje się także do włosów falowanych, a nawet prostych jeśli chcemy nadać im teksturę (np. przy fryzurze typu messy hair). Wtedy można wgnieść odrobinę we włosy i wysuszyć ugniatając dłonią pasma – uzyskamy artystyczny nieład z lekką falą i większą objętością.

Depot No. 509 Beard Scrub

Co to jest?
Depot No.509 to specjalistyczny peeling do brody. Jego formuła zawiera drobne granulki ścierające z migdałów i orzechów laskowych, które złuszczają martwy naskórek pod zarostem oraz oczyszczają samą brodę z zanieczyszczeń. To nowość w linii Beard & Moustache Specifics (500) – odpowiedź marki na problemy skóry i zarostu, z jakimi zmagają się brodacze.

Dlaczego warto stosować?
Pielęgnacja brody nie kończy się na olejku czy szamponie. Peeling do brody to brakujące ogniwo, które może znacznie poprawić komfort i wygląd zarostu:

  • Eliminacja łuszczenia i „łupieżu” brody: Martwy naskórek często gromadzi się pod zarostem, powodując białe płatki (tzw. łupież brody) i swędzenie. Peeling mechanicznie usuwa te zrogowaciałe komórki skóry, dzięki czemu skóra jest czysta, oddycha i nie swędzi. Koniec z nieestetycznymi płatkami spadającymi z brody na koszulę – regularne złuszczanie zapobiega łuszczeniu się skóry.

  • Czyste włosy brody: Oprócz skóry, peeling oczyszcza również włoski brody z zanieczyszczeń, resztek kosmetyków czy brudu. Granulki docierają tam, gdzie czasem nie radzi sobie zwykły szampon do brody. Efekt to broda miękka i odświeżona na całej długości, a nie tylko powierzchownie.

  • Lepsze wchłanianie kosmetyków pielęgnacyjnych: Gdy usuniemy warstwę martwego naskórka, skóra dużo lepiej chłonie składniki aktywne z serum czy olejku do brody. To znaczy, że po peelingu wszelkie olejki nałożone na brodę zadziałają efektywniej – dotrą do głębszych warstw skóry i odżywią mieszki włosowe. To trochę jak eksfoliacja twarzy przed nałożeniem kremu – zawsze potęguje jego działanie.

  • Zapobieganie wrastaniu włosków: Regularne peelingowanie skóry pod brodą pomaga uniknąć problemu wrastających włosów. Usuwa bowiem zrogowaciały naskórek, przez który nowe rosnące włoski często nie mogą się przebić i wrastają pod skórę. Dzięki peelingowi zarost ma ułatwioną drogę wzrostu, rośnie prosto, a nie pod powierzchnią skóry (co powoduje bolesne krostki).

  • Stymulacja wzrostu zarostu: Masaż peelingujący poprawia mikrokrążenie krwi w skórze. A lepsze ukrwienie to więcej składników odżywczych docierających do mieszków włosowych. Depot twierdzi, że ich peeling zawiera mieszankę składników, która wspólnie działa na rzecz gęstszej brody i jaśniejszej, zdrowej cery. Innymi słowy, peeling może sprawić, że broda będzie sprawiała wrażenie pełniejszej (bo zdrowe włosy + dobrze ukrwiona skóra = lepszy wzrost). Oczywiście, cudów nie ma – jeśli ktoś genetycznie ma rzadki zarost, to sam peeling tego nie zmieni. Ale na pewno poprawi ogólny stan posiadanego zarostu.

Jak stosować peeling No.509?
Peeling do brody najlepiej włączyć do swojej rutyny 1-2 razy w tygodniu (nie ma potrzeby częściej, żeby nie podrażnić skóry). Oto wskazówki:

  • Przygotuj brodę: Zastosuj peeling podczas mycia, np. pod prysznicem. Zmocz brodę ciepłą wodą – ciepło zmiękczy włosy i rozszerzy pory skóry, co ułatwi złuszczanie.

  • Aplikacja peelingu: Wyciśnij na dłoń porcję peelingu wielkości orzecha włoskiego (w zależności od długości brody, do dłuższej może być trochę więcej). Rozetrzyj go między palcami obu rąk.

  • Masaż skóry pod brodą: Wmasuj peeling kolistymi ruchami w skórę pod zarostem. Skup się na obszarach, które są szczególnie problematyczne – np. na skórze pod brodą (często się tam zbiera naskórek) czy wąsach przy skórze nad górną wargą. Masuj przez około minutę. Nie wcieraj zbyt mocno – nacisk ma być umiarkowany, żeby złuszczać, ale nie podrażnić. Pozwól drobinkom wykonać pracę.

  • Peeling włosów brody: Przeciągnij też dłonie z peelingiem po samej brodzie na całej długości, jakbyś „mył” brodę. Drobinki usuną zanieczyszczenia z włosów, a zawarte w peelingu składniki odżywcze (oleje itp.) zaczną działać.

  • Spłukiwanie: Bardzo dokładnie spłucz brodę letnią wodą. Upewnij się, że wypłukałeś wszystkie drobinki – możesz nawet delikatnie przeczesać brodę palcami pod bieżącą wodą. Pozostawienie granulek mogłoby być niekomfortowe, więc ten etap jest ważny. Jeśli masz bardzo gęstą brodę, pomocne będzie zanurzenie jej kilka razy w wodzie (np. nabranie w dłonie wody i „płukanie” brody).

  • Dalsza pielęgnacja: Po osuszeniu brody ręcznikiem, nałóż ulubiony olejek do brody lub balsam. Teraz Twoja skóra chłonie składniki jak gąbka, a włosy są idealnie przygotowane – warto to wykorzystać! Twoja pielęgnacja brody wejdzie na wyższy poziom.

Pamiętaj, żeby nie stosować peelingu na podrażnioną czy skaleczoną skórę (np. jeśli masz świeże zacięcie po goleniu konturów). Po peelingu skóra może być lekko zaczerwieniona – to normalne, bo była masowana. Zaczerwienienie zniknie po paru minutach. Ważne jest, by po zabiegu dać skórze nawilżenie i ukojenie (stąd olejek/balsam to mus). Efekt, jaki poczujesz, to niezwykła świeżość. Skóra będzie oddychać, a broda stanie się przyjemniejsza w dotyku. To trochę tak, jakby broda przeszła spa i zrzuciła stary balast.

Polecane produkty

Dodaj komentarz

Pola oznaczone (*) są wymagane Twoje dane będziemy przetwarzać zgodnie z naszą Polityką prywatności.